Witam ponownie po małej przerwie w pisaniu - brak czasu. Mam nadzieję, że mi wybaczycie, bo przygotowałam dzisiaj coś innego. Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale robiłam je telefonem, a jak wiadomo aparaty w telefonach na kolana nie powalają.
Można się domyślić, że dzisiaj będzie recenzja albumu - zapraszam do czytania dalej.
O albumie:
Płyta została wydana w 2011 roku jako "debiutancki" krążek amerykańskiego duetu Bad Meets Evil, do którego należą: Marshall Mathers (tak - Eminem) i jego przyjaciel Ryan Montgomery ( Royce da 5'9"). Jest to mini album: EP. Zdecydowałam się zrecenzować akurat ten album jako pierwszy, ponieważ posiadam go dość długo na swojej półce, a jest dla mnie bardzo ważny (dużo wspomnień). Tym bardziej, że od 4 lat jestem wielką fanką Eminema i mam do niego wielki sentyment.
Pudełko:
Zewnątrz:
(Tutaj ameryki nie odkryłam - wygląda zwyczajnie. Ja posiadam Deluxe Edition)
Wewnątrz:
(Pokazana jest tylko jedna strona książeczki, bo każda wygląda tak samo: tekst piosenki.)
Tracklista + recenzja:
1. Welcome 2 Hell:
Bardzo dobre intro do całej płyty. Od razu słychać odmienność muzyki tej grupy, od tego co tworzy Eminem sam. Utwór jest bardziej agresywny (przypomina trochę początek kariery MM). Doskonale otwiera cały album.
2. Fast Line:
Pierwszy singiel z krążka i swego czasu przez bardzo długi okres moja ulubiona piosenka. Najweselszy utwór z całego albumu, który swoją drogą jest troszeczkę mroczny. Świetny refren. Bardzo wpada w ucho. Nic tylko chce się potańczyć. Jeden z najlepszych utworów na płycie.
3. The Reunion:
Od razu rzuca mi się na usta: świetny beat. Piosenka utrzymana już w stylu intra - trochę mroczna. Świetnie się słucha ale nie należy do moich ulubionych. Ot dobra piosenka.
4. Above The Law:
Jeden z moich ulubionych utworów na płycie. Coś niesamowitego jakie emocje we mnie wytwarza ta piosenka. CUDOWNY refren. Polecam przesłuchać.
5. I'm On Everything:
Chyba piosenka, którą najmniej lubię z całej płyty. Jest po prostu nudna. Szczerze to nawet nie wiem, dlaczego jej nie lubię, bo nic jej nie brakuje. Ale gustu się nie wybiera.
6. A Kiss:
Kolejna piosenka, którą uwielbiam. Pamiętam jak z kuzynką chodziłam po domu i śpiewałam "I wanna kiss, kiss, kiss." Może tekst nie powala, ale bardzo dobrze się słucha. Polecam!
7. Lighters (z Bruno Marsem):
Utwór był hitem - może ktoś jeszcze pamięta. Nigdy za nim nie przepadałam jakoś specjalnie, ale jest dobry. Nic dodać nic ująć.
8. Take From Me:
Powoli się przekonuję do tego utworu. Oczywiście refren na plus, ale i zwrotki sa świetne. Nic tylko słuchać. Na prawdę piosenka przyjemna dla ucha.
9. Loud Noises:
Możemy pominąć ten utwór? (nie lubię).
.
.
.
No dobra. Po prostu nudny.
10. *Living Proof:
Piosenka z przesłaniem. Polecam przeczytać tekst ----> LINK
Ciekawa melodia, słychać powrót Eminema do starego stylu. I rap Ryana'a również świetny. Bardzo przyjemnie się słucha. Jeśli ktoś jest ciekawy i ma czas to warto posłuchać.
11. *Echo:
W KOŃCU DOSZŁAM DO TEJ PIOSENKI! Mój ulubiony utwór z całego krążka. Cudowny refren, cudowne zwrotki, świetny beat. Nic tylko włączyć zapętlanie i odpłynąć. Tej piosenki każdy musi posłuchać, bo warto.
* <--- oznacza utwory dodatkowe w deluxe edition.
Mam nadzieję, że aż tak źle nie było. Pozdrawiam!
Nina.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz